Rozmawialiśmy z dyrektorami placówek edukacyjnych i urzędnikami Biura Edukacji m.st. Warszawy, by sprawdzić, jak w szkołach, które planują remonty wygląda proces podejmowania decyzji dotyczących wyboru kolorystyki, rodzaju materiałów czy wyposażenia pomieszczeń. Okazało się, że z różnych powodów w procesie tym rzadko uczestniczą profesjonaliści tj. projektanci wnętrz. Przeszkodą bywa niski budżet, ale także niekiedy błędne przekonanie decydentów, że nie potrzebują profesjonalnego wsparcia.

Skutkiem są niespójne estetycznie i niefunkcjonalne przestrzenie, na które mimo wszystko wydano dużo publicznych pieniędzy. W takich szkołach zwraca uwagę chaos i nadmiar kolorów, duże naścienne naklejki czy malowidła wykonane przez amatorów, wielość tablic i gablot, które mają prezentować dokonania uczniów (np. plastyczne, sportowe) lub być źródłem wiedzy. Efektem jest „przebodźcowanie” dzieci i młodzieży. Nawet w czasie przerw, które powinny służyć odpoczynkowi jest im przekazywana wiedza. Z kolei wartościowe, ale nadszarpnięte zębem czasu elementy powojennej architektury (np. mozaiki) są usuwane i niszczone.

Dlatego nie powinno budzić wątpliwości, że w proces projektowania prac remontowych istniejących placówek edukacyjnych powinni być zaangażowani również architekci wnętrz i znawcy wzornictwa. To oni mogą opracować zestawy kolorystyki pomieszczeń, klarowną informację wizualną służącą do oznakowania sal, zajmą się wyborem mebli i innego wyposażenia. Ważne, aby były to elementy promujące dobre wzornictwo, wysokiej jakości estetykę.

Fundacja Wzornictwo i Ład chce pokazać korzyści, jakie płyną z włączenia do procesu decyzyjnego osób, które potrafią świadomie kształtować przestrzeń.

Placówki edukacyjne, które obecnie są budowane w wielu przypadkach są przykładem dobrej architektury. Powstaje coraz więcej budynków, w których dużą wagę przywiązuje się do przestronności, zwłaszcza tych pomieszczeń, które służyć mają kreatywności uczniów, zachęceniu ich do czytania (biblioteka, mediateka) czy rekreacji podczas pobytu w szkole. Szkoła ma być miejscem budowania więzi, dlatego też istotne jest kreowanie stref wspólnych. Mogą to być na przykład korytarze – przestały one pełnić jedynie funkcję ciągów komunikacyjnych, mają dawać wytchnienie po nauce w salach, szansę na zdrowy ruch oraz nawiązanie relacji z innymi uczniami. Cechą charakterystyczną takich nowoczesnych placówek jest łączenie w jednym miejscu kilku funkcji: przykładem jest szkoła podstawowa w Miliczu, w której stołówkę zaprojektowano jako kantynę – miejsce, gdzie uczniowie mogą ze sobą porozmawiać, przygotować własny posiłek, odrobić zadanie domowe czy po prostu zjeść obiad. Także nowoczesne biblioteki poszerzyły swoją funkcję, to dziś mediateki – otwarte na korytarz i wykorzystywane również jako miejsce odpoczynku i działań twórczych. Budynki mają również zachęcić dzieci do przebywania na zewnątrz (tak się dzieje w przedszkolach Żółty Słonik czy szkole podstawowej w Stabłowicach), a ich otoczenie jest ważnym elementem projektu – staje się zewnętrzną, „zieloną klasą”. W procesie projektowym coraz częściej uczestniczą dzieci, które będą beneficjentami projektu. Przez rozmowy i warsztaty zapewnia im się możliwość zidentyfikowania potrzeb, jakie w przyszłości mają zaspokajać poszczególne pomieszczenia szkoły.

Absolutnym novum jest to, że budynek, jego konstrukcja, wykończenie i wyposażenie są traktowane także jako narzędzie edukacji estetycznej i/lub architektonicznej. Taką szkołę, która będzie uczyła reguł inżynieryjnych i konstrukcyjnych przez ich wyeksponowanie w budynku, dla warszawskiego Ursynowa projektuje pracownia arch. Macieja Siudy. 

Architektura i wzornictwo są elementem, który od najmłodszych lat kształtuje wrażliwość człowieka i pozwala mu rozpoznawać jakość otoczenia. Dobrze zaprojektowana przestrzeń daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i pozwala kształtować poczucie własnej wartości. Zła, zunifikowana, utrudniająca orientację przestrzenną, jak tłumaczy architekt Dorota Sibińska z XYStudio, przytłacza młodego człowieka i otępia.  Nie bez znaczenia jest też to, że miejsce w którym dziecko spędza większą część dnia i roku ukształtuje jego przyszłe wybory estetyczne jako dorosłego człowieka.

O to co można zrobić, żeby więcej publicznych placówek prezentowało taką jakość jak szkoła w Miliczu zapytaliśmy Józefa Franczoka z wrocławskiej pracowni PORT, który zaprojektował ją wraz z Marcinem Kolanusem.

J. Franczok: „Należałoby zmienić ustawę o zamówieniach publicznych. W związku z reformą edukacji, mamy teraz falę rozbudów placówek edukacyjnych. Obowiązującą ścieżką jest przetarg, w którym kryteriami są: najniższa cena dokumentacji i czas jej opracowania. Oba źle wpływają na architekturę. Dodajmy jeszcze do tego wybór najtańszego wykonawcy i potem starcia z nim bo jest gotów wszystko poprzerabiać, dać tańsze zamienniki, byle zejść z ceny. Żeby te projekty placówek edukacyjnych mogły być lepsze, powinny być wybierane albo w ramach konkursu architektonicznego, albo, jeśli czas i budżet na to nie pozwalają, należy dodać jakościowe kryterium. Niestety ludzie się boją, że to będzie nieobiektywne i ktoś będzie im coś mógł zarzucić. Ale bez jakościowego kryterium nie będzie lepszej architektury. Pamiętajmy, że samym sposobem projektowania można zmniejszyć koszty realizacji. Przy zamówieniach publicznych o niskich budżetach my to często robimy. Dajemy np. w jednym miejscu sklejkę, która jest szlachetniejsza niż płyta meblowa, ale też od niej droższa. Ale potem w tym samym projekcie odzyskujemy te pieniądze w jakiś sposób, np. tworząc ciekawą kompozycje świetlną, ale używając do tego najtańszej z opraw”.

Celem działań Fundacji jest pokazanie i promowanie najlepszych wzorów takich polskich placówek by inspirowały i zachęcały do starań o wartościową przestrzeń edukacyjną.  Na stronie prezentujemy kilkanaście dobrych projektów wybranych przez nas przedszkoli i szkół.